Blogowa ankieta dotycząca następnej pozycji którą
mam recenzować – wybór był między serią Historyczne Bitwy a Century of the
Soldier – została zdecydowanie wygrana przez zwolenników HBków. Wybór książki
jest jednak w moich rękach, zdecydowałem się więc przeczytać pracę „Kraków
1655-1657” Ryszarda Dzieszyńskiego. Najpierw spojrzymy na ogólną strukturę
pracy, a potem zajmiemy się bardziej szczegółowymi komentarzami.
Jak wskazuje tytuł, książka ma przybliżyć losy
Krakowa w czasie pierwszych lat „Potopu”. Po krótkim wstępie historycznym który
ma tłumaczyć podstawy konfliktu polsko-szwedzkiego, przechodzimy do wybuchu
wojny w 1655 roku. Pokrótce widzimy tu dwa pierwsze miesiące konfliktu, po czym
Autor zaczyna opisywać sam Kraków i przygotowania miasta do obrony przed Szwedami.
W kolejnym rozdziale mamy opis nadciągającej armii szwedzkiej i oblężenia
miasta. Przy okazji walk o Kraków, możemy też pokrótce zapoznać się z innymi wydarzeniami
w Polsce, jak np. bitwa pod Wojniczem. W rozdziale piątym Kraków w końcu
poddaje się Szwedom, w kolejnych częściach książki czytelnik znajdzie
informacje o szwedzkich rządach w mieści, kolaboracji części mieszczan z
okupantem, kontrybucjach wymuszanych na ludności. W międzyczasie gdzieś tam w
tle widzimy kolejne fazy wojny: oblężenie Jasnej Góry, bitwy pod Gołębiem, Warką
i Warszawą, walki partyzanckie. Pod miasto nadciąga z wojskami polskimi
marszałek Lubomirski, znajdziemy więc tu nieco informacji o nieudanym oblężeniu
Krakowa. Do wojny włączają się Siedmiogrodzianie i Cesarstwo. Latem 1657 roku
oddziały polski i cesarskie oblegają Kraków, a we wrześniu tegoż roku szwedzki
garnizon kapituluje i opuszcza miasto. Książką kończy kilkustronnicowe podsumowanie
życiorysów najważniejszych postaci wspomnianych na kartach pracy.
W teorii mamy tu więc wszystko jak trzeba, zgodnie z
tytułem Autor omawia kolejne fazy oblężeń i walk związanych z Krakowem.
Niestety, problemem jest fatalna wręcz ilość błędów merytorycznych. Autor opiera
się głównie o opracowania, ewidentnie jednak nie rozumie tematyki którą się
zajmuje, nie potrafi bowiem bez błędów przepisać do swojej książki informacji
podanych przez innych autorów. Oczywiście wypisywanie wszystkich rzeczy które
znalazłem zajęłoby zbyt długo, przytoczmy jednak kilka najbardziej kuriozalnych
przykładów, zapis z książki podaję kursywą:
- str. 6 27
czerwca 1629 roku koło Trzciany u ujścia Wisły polska piechota pod wodzą hetmana
polnego koronnego Stanisława Koniecpolskiego (1591-1646) odniosła zwycięstwo
nad wojskami szwedzkimi. Straty polskie w tej bitwie wyniosły 300 zabitych, a
straty szwedzkie 1200 zabitych i 500 jeńców. Chodzi oczywiście o tryumf
armii polsko-cesarskiej, gdzie piechoty polskiej nie było, Szwedzi nie stracili
1200 zabitych a i polskie straty 300 zabitych nie są pewne
- str. 12 armia
polska w Koronie liczyła wtedy 52 000 żołnierzy, w tym 10 000 kwarcianych, 4300
piechoty łanowej i 32 000 wybranieckiej, prócz tego 5300 wojska pospolitego
ruszenia. Pal licho, że w 1655 roku kwarcianych już nie było, ale te
liczby! 32 000 to pospolite ruszenie, 5300 to zaciągi prywatne i wojewódzkie –
taka pomyłka przy przepisywaniu z opracowania to po prostu żenada
- str. 13 1
lipca 1655 roku armia polska wyglądała następująco: husaria liczyła 20 321
konnych, arkebuzerzy 200 konnych, pancerni 24 335 konnych, chorągwie tatarskie
44 269 konnych, wołoskie 31 883 konnych, rajtarzy 25 348 konnych, piechota
cudzoziemska 14 605 porcji, polska 27 820 porcji, dragoni 9340 porcji. Na
Jowisza, jak żeśmy więc mogli przegrywać ze Szwedami, mając tak ogromną armię?
Problemem jest oczywiście znów to, że Autor nie zrozumiał tego co przepisywał z
pracy prof. Jan Wimmera. Tak wysokie liczby to łączna liczba koni danej
formacji od lipca 1655 do 30 czerwca 1660 roku, do obliczenia wysokości żołdu
(czyli prof. Wimmer dodał wszystkie kwartały służby, co dało łączną sumę koni).
- str. 32 Stefan Czarniecki szybki znalazł miejsce w armii polskiej jako towarzysz pancerny. Już w
1521 roku w wieku 24 lat widzimy go wśród obrońców Chocimia. 1521 to
oczywiście błąd, chodzi o 1621. Czarniecki nie mógł być też wtedy towarzyszem
pancernym, a towarzyszem kozackim (w chorągwi kozackiej).
- str. 33 w 1624 Koniecpolski jest nazwany hetmanem
wielkim koronnym, mimo że został nim dopiero osiem lat później
- str. 72 w ramach armii koronnej pod Wojniczem mamy
siedemdziesiąt chorągwi lekkich,
liczących ponad 6000 konnych – gdy tak naprawdę chodzi o łączną liczbę
chorągwi kozackich i lekkich
Nie dojechaliśmy jeszcze do setnej strony a tu już
tyle błędów merytorycznych. Do tego Autor ma bardzo irytującą, przynajmniej dla
mnie, manierę uciekania w dygresje. Przy okazji każdej niemal postaci
wspomnianej w tekście mamy od razu podany jej biogram, który często zupełnie
nie jest związany z treścią książki. Klasyczny przykład mamy na stronach 22-23,
kiedy z biogramu biskupa Piotra Gembickiego przechodzimy do Kostki
Napierskiego. Zupełnie bez sensu, no ale pół strony wypełnione. Praca sprawia
wrażenie napisanej ‘na kolanie’, gdzie
lista walczących wojsk sąsiaduje ze zbeletryzowanymi fragmentami, wszystko to
przeplatane biogramami i dygresjami. Jako że Autor opiera się przede wszystkim
o opracowania, nie próbuje nawet weryfikować zawartych w nich informacji, mimo
dostępności innych źródeł i materiałów. Chętnie za tu używa sformułowań w typie
„autorzy” czy „źródła” podają, acz bez odniesienia się w przypisach skąd wziął
taką czy inną informację.
Końcowa ocena [według rankingu – trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić –
zdecydowanie unikać] to bardzo mocne zdecydowanie
unikać. Książka jest pełna błędów merytorycznych, ewidentnie wskazujących
na to, że Autor ma małe pojęcie o czym pisze, a nikt z redakcji nie interesuje
się błędami w książce. Szkoda czasu na lekturę tak słabego opracowania.
Autor nie wykorzystał,o ile dobrze pamiętam, krótkiego pamiętnika księdza Ranotowicza właśnie o okupacji Krakowa. Pamietnik ten był wydany w latach 50 i jest łatwo dostępny.
OdpowiedzUsuńDamian Łoj
A bo to jedyne zrodlo ktorego nie wykorzystal ;)
Usuń"4300 piechoty łanowej i 32 000 wybranieckiej" o ile wiem, to były to synonimy.
OdpowiedzUsuńNie, to dwie odmienne formacje.
Usuń