Latem 1605 roku Dymitr Samozwaniec, po koronacji na cara,
miał się zająć przygotowaniami do wyprawy do wojennej na Tatarów. Ważną część
jego operacji logistycznych dotyczył o wyposażenia armii w liczne działa, do
tego miał jakoby wynaleźć osobliwy ‘piekielny czołg’. Aleksander Hirschberg w
swoim Dymitrze Samozwańcu pisał o
niej jako o maszynie wojennej, chociaż byli i tacy badacze, którzy twierdzili
że to rekwizyt do sztuk teatralnych. Czym by jednak nie było, opis jest bardzo
ciekawy więc podam go za Hirschbergiem właśnie:
Przeciw kawaleryi
nieprzyjacielskiej wymyślił osobną machinę wojenna, która miała konie jej
płoszyć i w ten sposób ułatwiać rozbijanie jej szeregów. Był to rodzaj wieży
ruchomej, uzbrojonej w kilka dział i nader fantastycznie pomalowanej. Wejścia
jej przedstawiały się jak słonie olbrzymie, z okien, niby z czeluści
piekielnych, płomień wybuchał, poniżej zaś były strzelnice, z których jakby
szatani wychylali swe głowy. Wszystko to tak zręcznie było urządzone, iż lud z
przerażeniem na nią spoglądał i nazywał ją potworem piekielnym.
Dymitr kazał ją na
próbę z dział ostrzeliwać i uderzać na nią oddziałowi jeźdźców polskich.
Doświadczenia te miały go przekonać o wielkiej użyteczności tej wynalezionej
przezeń machiny wojennej.
Dla miłośników
XVII-wiecznej fantastyki, temat wręcz piekielnie interesujący…
zapewne znany jest Panu i ten fragment: https://bestiariusz.wordpress.com/2012/11/22/czolgi-po-staropolsku/
OdpowiedzUsuń