Wspominałem kilka lat temu[1]
na blogu jak to pan Krzysztof Zawisza uwielbiał polować na niedźwiedzie. Nie
stronił i jednak od innych rozrywek, jak na przykład zwad z innymi
szlachcicami. Poróżnił się oto bowiem bardzo z panem Janem Kazimierzem
Kaczanowskim, starostą dawgilskim. Ów był żonaty
z Naruszewiczową siostrą przyrodnią pani Zawiszyny, żony autora. Panowie
mieli się pokłócić właśnie o owo małżeństwo i sprawa poszła zdecydowania ‘na
noże’. Po serii zajadów i kontr-zajazdów, rozwścieczony pan Krzysztof
postanowił zebrać poważną kompanię i rozprawić się z przeciwnikiem. Oddajmy mu
tedy głos:
W dzień Trzech Królów
ruskich[2]
rewanżowałem, poszło ze mną koni ośmdziesiąt, różnych zbieranych ludzi pp.
sąsiad i moich sług; przytem czterdziestu pieszych kozaków komputowych księcia
imci Wiśniowieckiego pułkownika[3]. Szczęśliwie
postąpiłem pod Możejków o godzinie 7 z rana, i nie bawiąc nad pół godziny, do
ucieczki zmusiłem, tak samego Kaczanowskiego, jako jego sług i wołoszą;
doganiało go koni naszych ze dwadzieścia i siła po szlakach nabili. Sam
Kaczanowski do Żołudka umknął, ztamtąd go z sklepu z miedzy umarłych wziąść[4]
rozkazał; wzięty i nazajutrz należycie sprawy swoje złożywszy, sądzony za
poradą p. Burby, pochowany w cerkwi w Więzowcu. Niechaj spoczywa w pokoju, bom
mu wszystkie urazy darował. W tej utarczce tylko jednego mego kozaka
postrzelono.
Wiedziała onegdaj szlachta jak się bawić…
[1] Dziwnie
to jakoś brzmi…
[2] Tj. 19
stycznia, 13 dni po rzymskokatolickim Święcie Trzech Króli.
[3] Chodzi
zapewne o Michała Serwacego Wiśniowieckiego, pułkownika generalnego armii
litewskiej; nie mam jednak pojęcia o jakim oddziale mowa. Tak czy inaczej,
prywata straszna, żeby używać komputowych żołnierzy do takich przepychanek.
[4] Tak w
oryginalne, żeby nie było że napisałem jak (nie)sławna posłanka.
Nie bardzo rozumiem. Czyli ujęli Kaczanowskiego żywego i potem sądzili i zabili skoro pochowali, czy też był juz ranny i dlatego "z miedzy umarłych wziąść"?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że został ranny w czasie potyczki i zmarł z ran. Nie mogliby go skazać na karę śmierci, bo też z jakiej racji?
OdpowiedzUsuńTy mówisz prywata, ja mówię rozbój :>
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam, wojsko się nudziło to przynajmniej miało rozrywkę ;)
OdpowiedzUsuńA gdzie znajdowało się starostwo dawgilskie? No i ciekawe, co oznaczało: "sądzony za poradą p. Burby". Miejscowy pop?
OdpowiedzUsuńTo można było sobie tak po prostu zabić starostę?
OdpowiedzUsuńJak widać można było :)
Usuń