Bitwa pod
Martynowem, stoczona 20 czerwca 1624 roku, zaliczana jest do największych
tryumfów Stanisława Koniecpolskiego. Wspominałem kiedyś w innym wpisie listę
pobitych murzów i zdobytych sztandarów tatarskich. Okazuje się jednak, że
hetman Koniecpolski mógł w bitwie liczyć nie tylko na swoich żołnierzy –
sprzyjały mu bowiem nawet Niebiosa (w sumie nic dziwnego, wszak walczył przeciw
Tatarom…). Tak oto polski dowódca raportował w liście do króla Zygmunta III:
Właśnie miłosierdzie boże a szczęście z pobożnością W. K. Mci Pana mego miłościwego, srogie a
straszne było nieprzyjacielowi, bo tę cudowną rzecz oznajmuję, którejem ja sam
wprawdzie nie widział, ale wiele z Rycerstwa wiary godnych, lubo inszey religiey
twierdzą, mianowicie widział Pan Starosta tłumacki [kalwin Jan Potocki
- K.], y przyrzekając dobrowolnie
przyznawa, iż gdy Tatarowie rano do nas bieżąc, pod Martinowem dwie wiosce
podpalili, z tych dymów na powietrzu wielki krzyż był uformowany, a zostawał w
potrzebie w tyle poganów, y do tego krzyża (jako mi powiadają, w którym był
miejscu), przebijało się mężnie wprost woysko W. K. Mci.
Nic więc dziwnego,
że ordyńcy stali w tej bitwie na góry straconych pozycjach…
Oh, how great is to have your blog back ;)
OdpowiedzUsuńWhy in English Szeperd? ;)
OdpowiedzUsuńA jakoś tak mi fonetycznie bardziej brzmiało ;)
OdpowiedzUsuńHa ha, dobre :)
OdpowiedzUsuń