sobota, 22 września 2012

Ex semine, viri cum ursa



Kolejny okaz z kolekcji siedemnastowiecznych niedźwiedziołaków, tym razem spod pióra samego imć Paska. Rzecz dzieje się w Roku Pańskim 1662 roku, w rolach głównych:  król Jan II Kazimierz, królowa Ludwika Maria, rzeczony niedźwiedziołak, pocukrowana oberżyna z gruszki. Panie Janie, opowieść proszę…
A był tam niedźwiadek, alias in forma[1] człowiek, circiter[2]koło lat trzynastu mający, którego w Litwie, parkany stawiając, Marcin Ogiński żywcem osocznikom kazał do sieci nagnać i złapać z wielką strzelców szkodą, bo go niedźwiedzie srogo bronili, osobliwie jedna wielka niedźwiedzica najbardziej broniła, znać, że to była jego matka. Tę skoro osocznicy położyli, zaraz też i chłopca złapano, który był taki właśnie, jaki powinien być człowiek, nawet u rąk i nóg nie pazury niedźwiedzie, ale człowiecze paznokcie; ta tylko od człowieka była dyferencyja[3], że był wszystek długimi tak jak niedźwiedź obrosły włosami, nawet i gęba wszystka, oczy mu się świeciły; o których różni różnie kontrowertowali, konkludując jedni, że to się musiało zawiązać ex semine, viri cum ursa[4]; drudzy zaś mówili, że to znać niedźwiedzica porwała gdzieś dziecko bardzo młode i wychowała, które że uber suxit[5]i dlatego też owę assumpsit similitudinem animalis[6].
Nie miało to chłopczysko ani mowy, ani obyczajów ludzkich, tylko zwierzęce. W tenże to czas podała mu królowa z gruszki łupinę, pocukrowawszy ją; z wielką ochotą włożył do gęby; posmakowawszy wyplunął to na rękę i z ślinami cisnął królowej między oczy. Króla począł się śmiać okrutnie. Królowa rzekła coś po francusku[7]; król jeszcze bardziej w śmiech. Ludowika, jako to była gniewliwa, poszła od stołu; król też na ową furyją kazał nam wszystkim pić, wina dawać, muzyce, fraucymerom przyjść, nuż w ochotę.


[1] A raczej z postaci
[2] Mniej więcej
[3] różnica
[4] Z nasienia męża i z niedźwiedzicy
[5] Wymiona ssało
[6] Przybrało podobieństwo zwierzęcia
[7] Czy tylko mi skojarzyło się to z przygodami Rumcajsa i Księżną Panią?

2 komentarze: