Czytelnicy niniejszego bloga zauważyli zapewne, że dużo miejsca poświęcam autoramentowi cudzoziemskiemu w armiach RON – ot taka to już pasja, mimo podziwu jaki żywię dla husarii czy jazdy kozackiej, to jednak dragonia czy rajtaria interesuje mnie o wiele bardziej. Może dlatego że były to formacje często bardzo niedocenianie, mimo ofiarności z jaką żołnierze ci walczyli w rozlicznych konfliktach? Tym razem więc chciałbym zamieścić wpis o niezwykle dramatycznym starciu, gdzie dragoni zapisali piękną, acz krwawą i tragiczną kartę.
Rzecz znów dotyczy Powstania Chmielnickiego, a opisze ja nam Maszkiewicz – tym razem już po tym jak dołączył do wojsk księcia Wiśniowieckiego. 2 lipca 1648 roku Jarema wysłał do Niemirowa podjazd złożony ze 100 dragonów. Na jego czele postawił jednego kapitana Kalinowskiego, a drugiego Niemca jakiegoś, ale dobrego junaka – każdy z nich dowodził 50 żołnierzami (być może była to część ich kompanii?). Podjazd stanął na zamku niemirowskim, gdzie pokazali wójtowi uniwersał księcia, zezwalający im na zebranie żywności. Wójt poprosił ich o cierpliwość, gdyż czekał na zebranie się podległych mu gospodarzy. Tymczasem godzinę później do dragonów dotarł jeden z chłopów, ostrzegając ich o zdradzie wójta – ten miał posłać po Kozaków. Kapitanowie nie uwierzyli ‘życzliwemu’, mniemając że jest to fortel, który ma na celu odstraszenie wojska od zbierania chleba i pozostawania na kwaterze. Niestety, okazało się, że chłop miał rację, wójt faktycznie zdradził żołnierzy Wiśniowieckiego – rankiem następnego dnia rozpoczął się atak.
We Wtorek szturm przypuścili Kozacy, gdzie nie wskórali, potem drugi i trzeci itd., wołając wszystko aby się poddali, a dragonia tak cnotliwa była, że choć z tejże Ukrainy wybrańcy byli [czyli dragonia rekrutowana była spośród ukraińskich poddanych księcia] tak się potężnie bronili, że jeden na drugim poległ, tylko jeden żywy między trupami ukrywszy się w nocy uszedł i dał znać Księciu o tem. Szturmowali Kozacy (…) i dzień i noc, aż na ostatek w nocy z Czwartku na Piątek trzy szturmy straciwszy [tzn. trzy szturmy zostały odparte] czwarty w dzień, starszyzna Kozacka, czerń to jest chłopstwo popiwszy gorzałką, a sami się trzeźwo zachowawszy, przypuścili do szturmu, gdzie pijane chłopstwo oślep lazło, a naszym też biednym i kul i prochów niestajało, co postrzegłszy nieprzyjaciel tem bardziej brał się do parkanu, którego dograboliwszy się co żywo lazło do zamku, tam skoro się ich nacisnęło dragonia w sieki i kapitani, porazilić niemało chłopstwa tego, ale potędze wielkiej niemogli do końca strzymać, gdyż im i ręce ustawały i siły przez kilka dni nieśpiącym a ustawnie [bez przerwy] bijącym się ustawały. Wyścinali tedy wszystkę dragonią chłopi, Kalinowskiego kapitana zabito, a drugi [kapitan] Niemiec potężnie się bronił i nim go chłop daleka kosą zawadził, zabił na się ze 30 ręczną bronią.
7 lipca ocalały dragon dotarł do obozu księcia. Rozwścieczony Wiśniowiecki wysłał półtora tysiąca komunika z zadaniem by dostawszy miasta, winnego i niewinnego [sic!] wyścinawszy, miasto spalili. Niemirów był już jednak zbyt mocno ufortyfikowany i obsadzony powstańcami i podjazd musiał odstąpić z niczym.
Tu może warto uzupełnić o to dlaczego książę kazał ściąć winnych i niewinnych. Otóż ludność Niemirowa wcześniej dokonała pogromu miejscowych Żydów. Jak pisze Natan Hanower w "Jawein mecula" miało być ich 6000 (choć tu trzeba uważać bo autor ma skłonności do przesady - np. pisze o tym że załoga wysłana przez Wiśniowieckiego liczyła 600 osób). Kozacy wtargnęli do miasta udając Polaków i wraz z mieszkańcami wycięli Żydów i rozgrabili ich majątek. Wiśniowiecki postanowił ukarać miasto. Winnych ścięto a reszta obiecała że będzie przy księciu ale musi zostawić załogę do ochrony przed Kozakami i Tatarami. Oczywiście zaraz po tym gdy książę odjechał ściągnęli Kozaków i wspólnie z nimi wycięli załogę, zatem Wiśniowiecki miał pełne prawo się zdenerwować ;)
OdpowiedzUsuńKronika Hanowera tu:
http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=31563
Niemirów to s 42 przeglądarki/28 książki
Z tymże Wiśniowiecki właśnie nie zostawił tam załogi ;) Po tym jak Baranowski na czele 800 żołnierzy zdobył Niemirów 3 lipca, miejscowa ludność poprosiła Baranowskiego by ten, w imieniu księcia, 'winę im darował' i okazał miłosierdzie. Oficer Wiśniowieckiego nakazał więc odwrót, zabierając zresztą ze sobą w taborze Żydów. Po jego meldunku, Jarema wysłał do Niemirowa tylko 100 dragonów, z tymże była to wyprawa po żywność a nie jako garnizon
OdpowiedzUsuńNolens volens, straszny to byl czas - a te walki o miasteczka, zameczki i zamki a fortece sa bardzo interesuajce, zarowno te w latach 1648-54 jak i pozniej za Czarnieckiego i Sobieskiego.
OdpowiedzUsuńZ którego źródła korzystał autor?
OdpowiedzUsuńZ diariusza Mas(z)kiewicza
OdpowiedzUsuńJak to wyglądało z datami?
OdpowiedzUsuńW czerwcu 1648 rzeź Żydów, w lipcu wizyta karna Baranowskiego i zaraz potem 3 lipca przybycie dragonów Kalinowskiego, których wycięto po 4 dniach?